Po prawie dwóch miesiącach usiadłam w końcu do opisania konferencji, która odbyła się 17-18 maja w Elblągu. Mimo, iż minęło sporo czasu, uważam, że warto podzielić się kilkoma wrażeniami i podziękować dwóm wspaniałym nauczycielkom - Ewelinie Maruszewskiej- Majchrzak i Dorocie Kujawie - Weinke, dla których nie ma rzeczy niemożliwych.
Niewinne początki
Jak każdy niespokojny duch nauczycielski coś tam sobie dziergałam w swoim kąciku, święcie przekonana, że większego znaczenia dla ludzkości to nie ma. I pewnie byłoby tak nadal, gdybym nie natrafiła na blog Doroty Kujawy - Weinke Inspirownia Edukacyjna. Jak sama nazwa wskazuje, coś mnie tam zainspirowało, coś okazało się podobne, gdzieś spotkałyśmy się mentalnie w przestrzeni internetu. Odezwałam się do Doroty, wymieniłyśmy kilka zdań na forum. Podobnie było z Anią Konarzewską (Być nauczycielem) czy też Agatą Karolczyk-Kozyrą (Kreatywny Polonista), Bartkiem Chysiem (Dygitalni i kreatywni nauczyciele)i wieloma innymi wspaniałymi osobami. Nagle okazało się, że wirtualna przestrzeń pełna jest niesamowitych ludzi, nauczycieli z pasją, którzy dodatkowo chcą się dzielić swoim doświadczeniem.
Nasze spotkanie on-line zaowocowało czymś jeszcze - kiedy Dorota i
Ewelina postanowiły zorganizować konferencję "Hop! Zmiana" w Elblągu i poszukiwały osób do prowadzenia warsztatów - nie miałam wątpliwości, że wezmę udział w tym szalonym pomyśle.
rys. Vitia Bartošová Hoffmann |
Zmiana ratunkowa
Wcale nie było łatwo z "Hop! Zmianą". Dorota swoje doświadczenia opisała tutaj. Ja chciałabym się podzielić trudnościami prywatnymi i społecznymi. Na miesiąc przed wydarzeniem wcale nie byłam pewna, czy dam radę wziąć w nim udział. Problem stanowiło pójście po chleb, a tu miałam dojechać do Elbląga, poprowadzić warsztat, spotkać się z dużą grupa ludzi. Już, już miałam pisać do Doroty z przeprosinami, gdy nagle objawy depresji zaczęły powoli ustępować, a ja wróciłam do żywych. Ten powrót zawdzięczam m.in. organizatorkom "Hop! Zmiany".
Ale konferencja w Elblągu nie była przełomowa tylko dla mnie. Stanowiła koło ratunkowe dla naszego nauczycielskiego środowiska. Termin "Hop! Zmiany", choć ustalony na długo przed strajkiem nauczycieli, trafił akurat w najtrudniejszy moment. Po zawieszeniu strajku nastroje wśród pedagogów były naprawdę złe. Mimo, iż w Elblągu spotkali się pasjonaci, nie dało się uniknąć ani tematów strajkowych, ani ogólnie panującego przygnębienia. Zawód, żal, złość, bezsilność każdy z nas przywiózł w bagażu. "Hop!Zmiana" zadziałała jednak jak terapia grupowa. Już pierwsze wystąpienia dr Moniki Konczyk oraz Oktawii Gorzeńskiej obudziły w nas poczucie sensu. Energia, kreatywność i nastawienie na działanie sprawiły, że trudne doświadczenia odwiesiliśmy na bok i czerpaliśmy siłę od innych.
rys. Vitia Bartošová Hoffmann |
Dzielenie się
Na "Hop!Zmianie" najbardziej żałowałam, że nie mogę się sklonować i być jednocześnie na wszystkich zajęciach. Formuła konferencji pozwalała skorzystać z 2-3 warsztatów, a propozycji było 25. Nic więc dziwnego, że dopadł nas syndrom fredrowskiego osiołka. Każde ze spotkań było arcyciekawe, pozwalało poznać inną perspektywę w edukacji, ale przede wszystkim skonfrontować swoje doświadczenia z praktyką innych. Bardzo ważnym elementem była dla mnie także możliwość podpatrzenia warsztatu, metodyki lub po prostu zobaczenia pomocy naukowych, które przywieźli ze sobą prelegenci. Każdy z nas pracuje inaczej, dokopuje się do różnych materiałów, gier, filmów, książek. Dlatego też warto się wymieniać, dzielić lekturami, podpowiadać sobie, co i jak można wykorzystać w codziennej pracy. Najciekawsze jest to, że nie czerpiemy od siebie bezrefleksyjnie, nie prowadzimy giełdy konspektów i gotowców. Podpatrujemy, pytamy i inspirujemy się, szukamy najlepszych rozwiązań dla swoich uczniów.
Wyjątkowość tego typu spotkań to również atmosfera, daleka od tej, która każdy zna z pokojów nauczycielskich i "obowiązkowych" szkoleń metodycznych. Tu nikt nie pyta, kiedy koniec i czy trzeba notować. Nikt nie chowa swoich pomysłów przed koleżanką, nie ściga się o wyższy dodatek motywacyjny. Już na wejściu doświadcza się otwartości, empatii, szacunku. Nieznajomi ludzie witają się jak starzy przyjaciele, bo gdzieś w przestrzeni internetu stworzyli wspólny projekt lub po prostu serdecznie pogadali. Nie ma głupich pytań ani nieistotnych problemów. Jest za to otwartość na błąd bądź mniejsze doświadczenie w jakimś temacie. I wreszcie - nie ma niedasiów. Tutaj zawsze znajdzie się ktoś niedoinformowany i zdziała niemożliwe (zgodnie ze słowami Einsteina, że wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi).
Owoce
Można dużo pisać o nowej wiedzy i inspiracjach, których podczas takich spotkań nie brakuje. Dla mnie jednak najistotniejszym składnikiem "Hop!Zmiany" są ludzie i fakt, że dzięki takim inicjatywom można w realnym świecie, w jednym miejscu spotkać wspaniałych fachowców, nauczycieli, którzy każdego dnia tworzą nowe standardy w edukacji. To okazja do rozmów o tym, jak pracujemy i w jaki sposób mierzymy się z trudną szkolną rzeczywistością. Oczywiście, czasu na takie pogaduszki jest zawsze za mało, wciąż pozostaje niedosyt wymiany doświadczeń i przegadania problemów. Pewnie dlatego w czasie "Hop!Zmiany!" narodziły się nowe pomysły, tematy kolejnych zjazdów w różnych częściach Polski, wspólne projekty. "Turystyka edukacyjna" i obserwowanie "dobrych praktyk" kwitną.
W naszej dość ponurej rzeczywistości oświatowej warto znajdować przestrzenie, w które nie sięgają macki polityki. Tam można znaleźć prawdziwych twórców polskiej szkoły, wybitnych ekspertów, magików edukacji. Takim miejscem jest na pewno konferencja "Hop! Zmiana", na którą już teraz w imieniu organizatorek zapraszam w 2020 r. do Elbląga.
Jesteś niesamowita! Niesamowite wydarzenie opisane w sposób który wyrywa z butów.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Wielka motywacja, by pisać dalej :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń