Ocena pracy nauczyciela. Rozporządzenie i co dalej? (1)

Kocham Einsteina. Tak. Alberta. Cenię go za całokształt naukowy i niesamowite teorie, które pomagają mi jako tako ogarniać zagadnienia astronomiczne. Poza tym Einstein jest uważany za autora chyba najbardziej trafnego cytatu  opisującego rzeczywistość wokół: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej".


Po co oceniać?

W ramach wakacyjnych rozrywek, tudzież przygotowania się na szok wrześniowy, w pięknych okolicznościach przyrody, które to podobno łagodzą obyczaje, postanowiłam przeczytać najnowszy bestseller MENu pt. Rozporządzenie w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczycieli. Jak przystało na porządnego czytelnika najpierw zajrzałam do prologu zamieszczonego na stronie Ministerstwa. Ku mojej radości dowiedziałam się tam, po co będę oceniana. Otóż poinformowano mnie, że ocena mojej pracy posłuży mi do wzmocnienia warunków  rozwoju zawodowego ukierunkowanego na potrzeby powierzonych mi uczniów. Pokrzepiona myślą, że ktoś w końcu pomyślał o podstawowej funkcji oceniania, jaką jest rozwój jednostki, zabrałam się do czytania.
Spędziłam upojnie czas dowiadując się, jakiż to cudów będę musiała dokonać i jaki procent osiągnąć, jak to się będę mogła odwoływać, jaki to świstek wręczy mi szefowa itd itp. Bezwarunkowo najlepszym fragmentem tej fascynującej lektury była informacja, iż raz na 3 lata ktoś przypnie mi do tyłka etykietkę "wyróżniający", "bardzo dobry", "dobry" lub "negatywny" i poinformuje, czy spełniam kryteria. No naprawdę, informacja zwrotna pierwsza klasa! 
I znów wracamy do pytania: PO CO? Przecież tak skonstruowany system oceny pracy nauczyciela jest całkowitym zaprzeczeniem teorii pedagogicznych dotyczących oceniania i nie służy absolutnie nikomu - ani nauczycielowi, ani uczniom, o których to tak pięknie napisano w informacji na stronie Ministerstwa.
Czemu służy ocena?
Jest wiele teorii związanych z ocenianiem, ale w każdej z nich podkreśla się podobne aspekty.
1. Informowanie o poziomie wiedzy. Naprawdę jestem pod wrażeniem wiary MENu w zdolności dyrektorów. Nie oszukujmy się. Ile razy dyrektor widział Wasze lekcje? O ile nic złego się nie dzieje i nie jesteście akurat w trakcie awansu - szanse na obserwacje macie raczej nikłe. A nawet jeśli, to ile lekcji dyrektor zobaczy przed wystawieniem oceny? Nie sądzę, że więcej niż jedną. Tak więc nasza wiedza merytoryczna i pedagogiczna zostanie oceniona na podstawie jednych zajęć z przypadkową klasą, w jakiś dzień z lepszym lub gorszym biometem.
2. Udzielenie informacji zwrotnej o tym, co jest dobre, a co wymaga poprawy. Ile razy w Waszej karierze zawodowej dostaliście taką informację zwrotną? Mnie to się zdarzyło może ze 4 razy przez 18 lat. Rzetelna, merytoryczna informacja i omówienie zajęć. Rozporządzenie w sprawie... tego nie zmienia. Nie pisze się tam o rozsądnym, regularnym wsparciu nauczyciela. Nie. Ocena ma informować, czy spełnia się kryteria. Tymczasem praca z informacją zwrotną to proces. Dostajemy jakiś feedback i na nim pracujemy dalej, by w określonym czasie dostać kolejną informację i dokonać ewaluacji własnych działań. Wiedza uzyskana co 3 lata, czy spełniam warunki wymyślone przez jakąś "kreatywną" paniusię z MEN nic a nic mi nie daje.
3. Udzielanie wskazówek do planowania własnego rozwoju. I znów wracamy do początku. Co ktoś może mi powiedzieć o kierunku do rozwoju po obserwacji  jednej, przypadkowej lekcji? A nawet, jeśli się postara i rzeczywiście dostanę po niej porządny, merytoryczny feedback, to co dalej? Pewnie sobie poradzę, bo mam naście lat praktyki. Ale co z młodymi nauczycielami, na co dzień zamkniętymi w swoich klasach? Skąd oni mają wiedzieć, co zrobić z taką informacją? Jak dalej działać? Czy obrany kierunek zmian przynosi efekty?
4. Motywowanie. Zapomnijmy na chwilę o swojej pasji/ misji / motywacji wewnętrznej do wykonywania zawodu nauczyciela. W tych okolicznościach mnie pomysł MENu nie motywuje wcale. Odkąd przeczytałam o 23 kryteriach, które będę musiała spełniać w 95%, aby dostać 95 zł. brutto dodatku w 2020 r. Zadam niewygodne pytanie: jaka jest cena rynkowa godziny korepetycji? Ile czasu i wysiłku trzeba włożyć, by te 95 zł. netto zarobić poza szkołą? 
Jak widać na wyżej załączonym obrazku, żadna z podstawowych funkcji oceniania nie znalazła miejsca w nowym systemie. Nie jestem zwolenniczką spiskowej teorii dziejów, ale jedyne, co mi przychodzi do głowy, to represyjna funkcja oceny i podważana przez całą współczesną pedagogikę metodyka kija i marchewki. To nam zafundował MEN w Rozporządzeniu w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczycieli.

Wracając do Einsteina
Nie potrafię sobie wytłumaczyć, jakim cudem ktokolwiek, kto miał kontakt z edukacją (a naiwnie zakładam, że dokumenty oświatowe tworzyli takowi) mógł coś takiego wymyślić. Naprawdę nie trzeba być geniuszem, by dostrzec, że świat nauki podążą w całkowicie przeciwną stronę. W naszej codziennej praktyce odchodzimy od oceniania opartego na zero - jedynkowym systemie punktowania na rzecz informacji zwrotnej i wyznaczania celów rozwojowych. Coraz częściej sięgamy po narzędzia coachingowe i tutoringowe, wykorzystujemy najnowszą wiedzę o działaniu mózgu i uczeniu się. Jedyne, czym mogę wytłumaczyć kierunek zmian w systemie oceny nauczycieli, to głupota, o której pisał Einstein. Ta nie przestanie mnie zadziwiać, podobnie jak wszechświat. 


Uczę i Inspiruję - grupa twórczych nauczycieli
Grupa na Facebooku · 14 członków
Dołącz do grupy
Serdecznie witam Cię w grupie i zapraszam do zapoznania się z zasadami społeczności UCZĘ I INSPIRUJĘ. 1. Do grupy zapraszamy osoby pełnoletnie - nauc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz