Spotkanie ze szkieletem

Kiedy pracowałam w gimnazjum, rzadko pochylałam się nad nauką pisania opowiadania. Może miałam szczęście, ale moi uczniowie raczej nie mieli problemu z tą formą wypowiedzi. Pisali poprawnie zbudowane historie, dawali sobie radę na egzaminach. Jeśli w ogóle zaglądaliśmy do opowiadań, to raczej w kontekście kreatywnego pisania i wychodzenia poza szablon.  Reforma edukacji sprawiła, że opowiadania stały się częścią arkusza egzaminacyjnego, a uczniowie nie bardzo przykładają się do opanowania tej umiejętności. Egzamin jest daleko, zdąży się. 
W tym roku dostałam nowe klasy siódme. Okazało się dość szybko, że pisanie to, delikatnie mówiąc, ląd nieznany. Uczniowie mają problem z formułowaniem zdań, a konstrukcja opowiadania to istna enigma. W pierwszym momencie wpadłam w panikę, ale później przypomniałam sobie o metodzie szkieletu historii (pisałam o niej tutaj).
Gra w szkielet
Zaczęliśmy od prostego ćwiczenia. Uczniowie losowali karty z poszczególnymi elementami szkieletu historii i "grali" w opowieść. Osoba, która miała kartę z pierwszym zdaniem, wyrzucała ją na środek i przedstawiała reszcie początek historii. Następnie osoba z kartą 2,3,4 itd. Uczniowie musieli reagować na zmiany i dostosowywać pomysły tak, aby powstała spójna opowieść. Było przy tym mnóstwo śmiechu i radości.

Historia na ścianie
Uczniowie nadal pracowali w grupach. Wspólnie tworzyli szkielet historii, kończąc zdania i każde z nich zapisując na osobnej kartce. Następnie sklejali kartki i prezentowali sobie nawzajem swoje opowieści ustnie. Słuchacze dawali autorom informację zwrotną na temat przedstawionej historii - jej spójności, zainteresowania, jakie budzi, puenty.

Zawijanki
Innym ćwiczeniem były tak zwane zawijanki. Na początku ustaliliśmy elementy świata przedstawionego  - bohatera, miejsce, czas, sposób narracji. Następnie uczniowie, każdy na swojej kartce zapisywał pierwsze zdanie, zawijał i podawał koledze po prawej. Ten pisał drugie zdanie, zawijał i podawał dalej itd. W końcu powstawało kilka pomieszanych historii, których czytanie było okazją do śmiechu, ale też do rozmowy o logice wywodu w opowiadaniu i o jego konstrukcji.
Spinacz spotyka korek 
Uczniowie pracowali w parach, kończyli zdania szkieletu i zapisywali je w zeszytach. Tym sposobem powstały streszczenia opowiadań. Do tego ćwiczenia wykorzystałam proste metody treningu kreatywności. Uczniowie losowali małe przedmioty (np. spinacz, korek, piórko, kamyk etc.) oraz karteczkę z nazwą miejsca. Na tej podstawie tworzyli szkielet. Później na forum omawialiśmy kilka z nich i rozmawialiśmy, co sprawiło, że jedne opowiadania są ciekawsze, a inne mniej. Wskazywaliśmy w streszczeniach punkt kulminacyjny oraz puentę i dyskutowaliśmy nad tym, jak te dwa elementy budować, aby opowiadanie było zaskakujące i możliwie ciekawe.

Opisy
Uczniowie nadal pracowali w parach. Między poszczególne elementy szkieletu wpisywali 3-4 zdaniowe opisy i całość historii zapisywali w zeszytach. Nagle okazało się, że nawet dzieci o niskich kompetencjach humanistycznych, są w stanie stworzyć 30 zdaniowe opowiadania, o logicznej konstrukcji i ciekawej treści.
Obraz historii
Tym razem przeszliśmy do pracy indywidualnej. Kolejną inspiracją do pisania opowiadania były karty ze zdjęciami (można wykorzystać też Dixit). Uczniowie losowali zdjęcie i na jego podstawie najpierw tworzyli szkielet historii, a następnie całe opowiadanie. Warunkiem tutaj było to, żeby opisy wstawiane miedzy elementy szkieletu miały  objętość minimum 5 zdań. Uczniowie musieli wykorzystać też różne rodzaje opisów - opis osoby, przedmiotu, przeżyć wewnętrznych.

Szkielet dla zaawansowanych
To etap, który wprowadzam osobom o większym potencjale humanistycznym, dla których szkielet historii jest gorsetem ograniczającym ich kreatywność. Dzielę klasę na dwa zespoły. Zespół 1 to osoby o mniejszych możliwościach, które potrzebują do pisania schematu. Pracują one na podstawowym szkielecie historii i po prostu wykonują różne wprawki, by zapamiętać schemat konstrukcyjny opowiadania. Korzystam tu z różnych metod kreatywnych, a także z tematów zadań egzaminacyjnych. Zespół 1 po prostu pisze szkielety, a później rozwija je o opisy, ewentualnie proste dialogi.
Zespół dwa natomiast pracuje już bez szkieletu, czyli nie musi korzystać ze zdań do dokończenia. Uczniowie muszą tylko pamiętać, by wprowadzić 3 elementy - przerwanie rutyny, punkt kulminacyjny i puentę. Przed rozpoczęciem pisania planują sobie te 3 elementy, a następnie w dowolny sposób piszą opowiadanie. Otrzymują również zadania, które pozwalają na zaburzenia chronologii. Jednym z nich jest zaczynanie opowiadania od końca lub pisanie kreatywnych wstępów. 

Ze szkieletem czy bez?
Szkielet historii to świetne narzędzie, które zwraca uwagę uczniów na konstrukcję opowiadania. Ma on jednak (jak każda metoda) swoje zalety i wady. Największą zaletą szkieletu historii jest to, że dla uczniów mającym trudności z pisaniem jest prostym narzędziem, dzięki któremu mogą stworzyć poprawną pracę. Uzupełnianie schematu jest dla nich łatwiejsze niż samodzielne panowanie nad konstrukcją pracy, a 3-4 zdania opisu mniej przerażają niż opowiadanie na 250 słów. Nagle okazuje się, że napisanie pracy egzaminacyjnej to wcale nie jest trudna sprawa, a czysta kartka przestaje paraliżować. 
Inaczej jest z uczniami o większych zdolnościach literackich. Dla nich szkielet jest ograniczający i może spowodować, że uczeń napisze dużo gorszy tekst, niż ten, który stworzyłby idąc na żywioł. Dlatego też w ostatnim etapie prac ze szkieletem dzielę klasę na zespoły. Uczniom zdolniejszym pozwalam na eksperymenty i pisanie z pominięciem "szkieletu". Zwracam tylko uwagę na konieczne elementy konstrukcji. Uczniowie słabsi - utrwalają szkielet i pracują wyłącznie na nim. Uczą się pisać prace z lektur tak, by korzystać z tej metody. Czasem dostają zadania, by na podstawie gotowego tekstu (np. noweli) stworzyć szkielet (streszczenie). Rama opowiadania daje im poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że dają radę pisać dłuższe prace. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz