BIZNESMENI Z SOPLICOWA


Nie oszukujmy się. Omawianie "Pana Tadeusza" w szkole to coraz większy koszmar. Uczniowie nie czytają tej lektury, bo trudno im przebić się przez wierszowaną formę, trudne słownictwo, kolosalną liczbę motywów i postaci. Niezrozumiałe są realia Soplicowa, tło historyczne, o niuansach kultury szlacheckiej nie wspominając. Co więc można zrobić, by nie polec już na starcie, w kleszczach podstawy programowej i uczniowskiego oporu?

Na "Pana Tadeusza" mam kilka swoich patentów, które raz się sprawdzają, a raz nie. Zależnie od klasy, ilości czasu, jaki można poświęcić na lekturę, a także zaangażowania uczniów. Jednym z moich sposobów jest projekt pt. "Biznesmeni z Soplicowa". Już sam tytuł zaciekawia. Młodzież nie dowierza, że na bazie nudnego Mickiewicza można nauczyć się czegoś pożytecznego. Otóż można.
Etap 1
Na początku jak zawsze robotę ma nauczyciel. Trzeba z całego utworu wybrać różnorodne fragmenty, które mogą stanowić "towar" do sprzedania. Ja przeważnie wybieram te części, które są dla utworu bardzo charakterystyczne, np. grzybobranie, koncert Jankiela, historię zamku czy naukę Sędziego o grzeczności.
Etap 2
Uczniowie dostają jako prace domową dokładne przeczytanie fragmentu. Tutaj trzeba podjąć decyzję: czy pracujemy całą klasą na jednym fragmencie, czy tez dzielimy uczniów na mniejsze grupy. W słabszych klasach wybieram pierwszą opcję, gdyż do czytania  i tak trzeba wrócić na lekcji, aby wyjaśnić wszystkie trudności.
W klasach trochę lepszych można zadać lekturę do domu i od razu przejść do pracy w grupach. Uczniowie niejasności wyjaśnią sobie w zespołach lub zgłoszą trudności nauczycielowi.
Etap 3
Informuję uczniów, że  dany fragment tekstu to ich produkt, który muszą sprzedać.Staram się mocno nie naprowadzać młodzieży na to, co jest ich towarem, gdyż w zależności od fragmentu - mogą to być bardzo różne rzeczy, np. opis grzybobrania posłużył moim uczniom i do zbudowania oferty hurtowni grzybów, i do przygotowania zaproszenia na spacer mykologiczny. Bardzo dobrze sprawdza się tutaj praca w grupach. Uczniowie nie tylko wspomagają się w rozumieniu utworu, ale także inspirują się w wymyślaniu nowych rozwiązań.
W klasach o mniejszym potencjale warto to zadanie sprecyzować i pomóc uczniom np. przygotowując kartę pracy ułatwiającą zgromadzenie potrzebnych informacji.


Etap 4
Moim zdaniem najciekawszy. Przynoszę na lekcję broszury reklamujące różne produkty - kosmetyki, lecznice, ale także warsztaty, odczyty, koncerty. Zadaniem uczniów jest zaprojektowanie własnej broszury reklamującej wydarzenie/ miejsce / rzecz związane z Soplicowem, a dokładniej z omawianym fragmentem. Pomysłowość uczniowska nie zna granic. Miałam już warsztaty kulinarne w ogródku Zosi, reklamę wykładu o grzeczności, a nawet ulotkę promującą audycje radiową pt. "Co przydarzyło się Telimenie w Petersburgu".
Dotychczas moi uczniowie wykonywali projekty analogowe. W tym roku wprowadziłam etap 5.
Etap 5
Etap piaty to po prostu zajęcia w pracowni komputerowej, gdzie projektujemy nasze broszury w programie CANVA. Tu dopiero jest zabawa i prześciganie się w pomysłach! Uczniowie nie tylko utrwalają treść lektury, ale także uczą się obsługi przydatnego programu graficznego oraz zasad wykorzystywania grafik internetowych. Zupełnie przy okazji rozmawiamy o wolnych zasobach, stronach, z których można legalnie pobrać zdjęcia do projektów. Dla mnie istotne jest jeszcze to, że etap 5 mogę powierzyć informatykowi, który może zrealizować go na swojej lekcji. 



Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że po realizacji tego projektu uczniowie często sami sięgają do fragmentów tekstu, nad którymi pracowali ich koledzy. Mówią, że zainteresowała ich reklama...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz